Czy w swiecie post-chrzescijanskim pojęcie grzechu staje sie anachroniczne i czy przypisujemy je , temu co już odchodzi ? A może to pojęcie potrafi wnieść coś wartościowego do świata coraz bardziej zsekularyzowanego?
Na te pytania próbuje odpowiedzieć zaprzęgnąć do tego figure małpy. Zacznę od tego : żeby pojęcie grzechu mogło zaistnieć potrzebuje uznać istnienie zła. W chrześcijaństwie zło jest osobowe (istnieje figura szatana).Natomiast zastanawiam się czy zło jest osoba ,czy też brakiem dobra? Zatem czy jest inteligentne i świadome czy też jest cieniem w które światło dobra nie przenika?
Dla mnie bardziej intrygującą odpowiedzią jest uznanie iż zlo jest jednak przebiegłą ,dobrze znającą nature ludzką świadomością. Posługuje się figurą małpy zaczerpniętą z symboliki średniowiecznej , w ktorej uznawano iz szatan chytrze malpuje dobro , zmianiajac tylko jego kierunek. To słowo "małpuje " jest niezwykle ważne ,"małpuje" znaczy że udaje ,Człowiek kiedy coś robi ma ku temu intencje ,malpa natomiast udajac jego ruchy robi to bezmyślnie. odbiera sens tym ruchom . Dlatego małpowaniu towarzyszy permanentny stan nienasycenia. Nie najemy się kiedy do ust podnosimy jedynie pustą łyżkę .a tylko wzmoży się nasz apetyt.
Kiedy doświadczamy pęknięcia egzystencjalnego, jestesmy nienasycenii i próbujemy zaspokoić swój głód, ale robimy to w "grzeszny" sposób, nie chcemy by ktoś o tym wiedział, nie chcemy mieć świadków, może nawet sami wolelibyśmy nie wiedzieć, kim jesteśmy naprawdę. W ten sposób izolujemy się od innych i od siebie, wpędzamy sie w stan pustki i samotności.
Malpa swoim zachowaniem sprawia ze nie rozwiązujemy problemu tylko szukamy zastępczych zachowań , dryfując po jego powierzchni.
Cykl obrazów Siedem Grzechów Głównych to próba intuicyjnego uchwycenia tej istoty nienasycenia. sam bowiem bez przerwy daje sie nabrac na to małpowanie które daje tylko złudzenie szczęścia. Przy każdym z obrazów ,szczegółowo postaram sie rozwinac te kwestie.
Zatem chrzescijański podział na siedem grzechów głównych uważam za mape ludzkich pęknięć egzystencjalnych i mój cykl obrazów traktuje jako drogowskaz kiedy i dlaczego musimy uważać na przyczajoną małpę.
monkey paradise
In a post-Christian world, is the concept of sin becoming anachronistic and do we attribute it to what is passing away? Or does this concept manage to bring something of value to an increasingly secularised world?
These are the questions I am trying to answer by harnessing the figure monkeys. Let me begin by saying that for the concept of sin to exist, the existence of evil must be acknowledged. In Christianity, evil is personal (there is a figure of Satan), and I wonder whether evil is a person or the absence of goodness? So is it intelligent and conscious or is it a shadow into which the light of goodness does not penetrate?
For me the more intriguing answer is to recognise that evil is a cunning human consciousness that knows nature. I use the figure of the monkey, taken from medieval symbolism, in which it was considered that Satan slyly monopolises good, only changing its direction. This word "monkeys" is extremely important; "monkeys" means that they pretend to do something, but the monkey, by pretending to do something, does it without thinking. It takes away the meaning of these movements. This is why monkeying is accompanied by a permanent state of insatiability. We do not eat when we only lift an empty spoon to our mouths, but only increase our appetite.
When we experience an existential rupture, we are insatiable and try to satisfy our hunger, but we do it in a 'sinful' way, we don't want anyone to know about it, we don't want to have witnesses, we might even prefer not to know ourselves who we really are. In this way we isolate ourselves from others and from ourselves, we drive ourselves into a state of emptiness and loneliness.
The malpa's behaviour makes us not solve the problem, but seek substitute behaviour, drifting on its surface.
The Seven Deadly Sins series of paintings is an attempt to intuitively capture this essence of insatiability. For I myself am constantly falling for this monkeying around, which only gives the illusion of happiness. For each of the images, I will try to elaborate on these points.
Therefore, I consider the Christian division into the seven deadly sins as a map of human existential fractures and my series of paintings as a signpost when and why we must watch out for the lurking monkey.